Artysta

Kim Alexander, która w numerze 44 Image przedstawiła sylwetkę pochodzącego z Austin artysty kolażu Lance’a Letschera, jest również zachwycającą artystką we własnej osobie. Jej dziwaczne, surrealistyczne obrazy łączą wyraziste, zabawne elementy designu i obrazy trompe l’oeil z głęboko współczującymi portretami bólu i straty. Jednocześnie intelektualne i humanitarne, dowcipne i emocjonalne, jej prace noszą wpływ jej rozległych lektur z zakresu filozofii i estetyki, jak również doświadczenia w nauczaniu uczniów-imigrantów w miejskiej szkole średniej w Dallas. Jej esej o Letscherze łączy gruntowne zaangażowanie w idee świata sztuki z okiem pracującego malarza: oświetla jego użycie koloru i tekstury, umieszczając je w kontekście jego większego projektu nadania wyrazu tajemnicy, a po drodze zmaga się z dziedzictwem modernizmu i ograniczeniami postmodernistycznego sceptycyzmu. Sama Alexander jest artystką, która rozumie potrzebę wspólnoty – i która pracuje, by ją tworzyć. Wraz z Mike’m Cappsem organizuje Trinity Arts Conference w czerwcu każdego roku na Uniwersytecie w Dallas, coroczny festiwal sztuki poświęcony wspieraniu wspólnoty i doskonalenia rzemiosła wśród wierzących artystów i pisarzy – w szczególności młodych artystów i tych, którzy czują się odizolowani lub ignorowani w świecie chrześcijańskim. Dla nas w Image, Kim jest przykładem życia prowadzonego w odpowiedzi na powołanie, zarówno do artystycznej doskonałości, jak i do służenia innym.

Część prac Alexandra jest przedstawiona w numerze 81 Image. Przeczytaj esej Joe Milazzo o Alexandrze tutaj.

Biografia

Kiedy miałem cztery lata, moja matka zmarła, a ja dorastałem bez środków do życia. Mój łagodny, nieodpowiedzialny ojciec żył na konsulatach i uwiódł cztery wściekłe macochy, by wychowały moje rodzeństwo i mnie, podczas gdy on podróżował. Biedni i ciągle w drodze, nasze chaotyczne życie doprowadziło mnie do samotności i rysowania. Kiedy mój ojciec zmarł, zaledwie kilka miesięcy po moich szesnastych urodzinach, nie wierzyłam już w miłość, Boga ani nawet w przyczynę i skutek. Ze względu na mój status sieroty, rząd opłacił mi studia na Uniwersytecie Stanowym Michigan. Nie czułam się wyzwaniem w programie sztuki studyjnej i postanowiłam sama nauczyć się malować, studiując jednocześnie filozofię, literaturę i historię sztuki. W ten sposób rozwinąłem swój styl, bez formalnego szkolenia w studio.

Tego pierwszego roku na Michigan State University, Bóg skonfrontował mnie z niepodważalnym potwierdzeniem Jego istnienia. Byłem zszokowany, że znalazłem kogoś odpowiedzialnego za ten brutalny świat i próbowałem ocenić to, co postrzegałem jako lodowate serce, które zwyczajowo wstrzymuje ulgę dla dotkniętych. Pomyślałem, że nawet ja, z moim dystansem, miałbym więcej miłosierdzia. Wściekałem się na Boga za jego pozorną obojętność, ale niechętnie przyrzekłem posłuszeństwo. Przez całe życie dostosowywałem się do złośliwych prawd i pomyślałem, że Bóg jest jeszcze jednym oszustwem, które muszę zaakceptować. To było zanim odkryłem największe przykazanie. Nienawidziłem największego przykazania. Wiedziałem, że nie będę mógł kochać Boga bez cudu, więc zacząłem prosić o ten cud. Zaparłbym się Go, gdybym mógł.

„Wodór.”

Po czasie i pracy, dojrzałem do kochania Boga, ale tak mało o Nim wiedziałem. Jak nieświadome dziecko, naśladowałem chrześcijan wokół mnie, którzy, niestety, nie mieli apetytu na skomplikowaną sztukę. Uczyli mnie Pisma Świętego, ale ja czułem się ostrożny wobec mojej osobliwości jako artysty i przestałem tworzyć poważną sztukę na około osiem lat. Z perspektywy czasu moja niechęć do malowania wydaje się absurdalna, ale właśnie tak słabo rozumiałem Boga. Teraz staram się pomagać innym wierzącym, by mogli wzmocnić swoje twórcze życie, korzystając z zasobów takich jak Image. Przez ostatnie dwanaście lat wraz z moim przyjacielem Mike’m Cappsem współkierowaliśmy interdyscyplinarną, ekumeniczną konferencją dla chrześcijan zajmujących się sztuką – Trinity Arts Conference (wielkie dzięki wskazówkom i wsparciu Grega Wolfe’a i Image). Spotykamy się co roku, aby przyciągnąć artystów do siebie nawzajem i do zasobów, które zachęcą ich do życia w pełni jako artyści w Chrystusie. Jestem wdzięczny, że mogę dawać innym to, czego kiedyś nie miałem.

Obecne projektyStyczeń 2009

„Boron.”

Maluję poprzez układ okresowy. Myślę o nim jak o poemacie, który opisuje świat fizyczny z rytmiczną strukturą i sprawnym wdziękiem. Każdy pierwiastek nadaje się do wymyślnego języka. Wodór, na przykład, nazywany jest pierwiastkiem niejednoznacznym, ponieważ może łączyć się z innymi pierwiastkami, zyskując lub tracąc elektron. Mój obraz Wodór, portret mojej przyjaciółki Xi, celebruje wieloznaczność, z płazami, symetrią i binarnością. Każdy obraz jest dla mnie małą szkołą. Moje badania nad borem doprowadziły do stworzenia portretu „Borax Billa”, poganiacza mułów, który prowadził dwudziesto-mułowe zaprzęgi, ciągnąc wagony z boraksem z Doliny Śmierci. Pracując wzdłuż tej granicy między sztuką a nauką, moje obrazy insynuują, że sztuka jest sposobem poznania i że nauka, jako wyraz człowieczeństwa, jest nierozerwalnie związana z mniej racjonalnymi aspektami naszej natury i historii.

„One Seed.”

To prowadzi do drugiego tematu w mojej pracy, wzajemnego powiązania wszystkich rzeczy. Moja inna seria, Młodzi Imigranci, zauważa, że wszyscy należymy do siebie nawzajem. Tak jak każdy pierwiastek ma swoje miejsce w układzie okresowym, tak każdy z moich studentów jest niezbędny dla całego wszechświata. Ponownie używam naukowego gestu, aby to podkreślić. Moje obrazy Młodego Imigranta naśladują ilustracje botaniczne, które kiedyś były uważane za zapis naukowy. Przypominają mi one, że jestem przyrodnikiem w mojej klasie, gdzie uczę angielskiego imigrantów. Używam farb, aby utrwalić bogactwo natury w moim codziennym otoczeniu. Jedno z Nasion, na przykład, obserwuje płodność małego aktu dobroci. Wyraża moje ciągłe zdumienie, że moje rutynowe wysiłki jako nauczyciela generują różnego rodzaju niespodzianki w życiu moich uczniów. Biorą oni moje prozaiczne gesty i budują marzenia wykraczające poza moje przewidywania.

ArterieFlower 4

PLATE 1. Kim Alexander. Autoportret jako nauczycielka, 2009. Akryl na papierze. 40 x 30 cali.

wąż P1110258

PLATE 2. Kim Alexander. Och, Afryka, 2011. Akryl i lateks na panelu drewnianym. 38 x 50 cali.

Root Gator P1110340

PLATE 3. Kim Alexander. Dwa pociski, 2008. Akryl na papierze. 30 x 40 cali.

Gave Me His Shirt P1110320

PLATE 4. Kim Alexander. His Shirt Hangs There, 2009. Akryl na papierze. 30 x 18 cali.

Borax P1110392
PLATE 5. Kim Alexander. Boron, 2006. Olej na drewnie. 12 x 12 cali.