Czy jesteśmy sami we wszechświecie?

Samotni w całej tej przestrzeni? Mało prawdopodobne. Wystarczy spojrzeć na liczby: Kilkaset miliardów gwiazd w naszej galaktyce, setki miliardów galaktyk w obserwowalnym wszechświecie i 150 planet wykrytych już w bezpośrednim sąsiedztwie Słońca. Powinno to dać mnóstwo ciepłych, brudnych sadzawek, w których życie mogłoby się zebrać, aby rozpocząć miliardy lat ewolucji w kierunku istot władających technologią, takich jak my. Naprawdę istotnym pytaniem jest to, kiedy, jeśli w ogóle, będziemy mieli technologiczne możliwości, by sięgnąć i dotknąć takiej inteligencji. Przy odrobinie szczęścia może to nastąpić w ciągu najbliższych 25 lat.

Pracownicy zajmujący się poszukiwaniem inteligencji pozaziemskiej (SETI) potrzebowaliby więcej niż trochę szczęścia w ciągu pierwszych 45 lat nowoczesnego polowania na podobnie myślących kolegów tam na zewnątrz. Przełomowy Projekt Ozma autorstwa radioastronauty Franka Drake’a był z pewnością triumfem nadziei nad trudnymi przeciwnościami losu. W 1960 roku Drake skierował 26-metrową antenę radioteleskopu w Green Bank w Zachodniej Wirginii na dwie gwiazdy przez kilka dni na każdą z nich. Biorąc pod uwagę ówczesną technologię lamp próżniowych, mógł przeskanować 0,4 megaherca widma mikrofalowego jeden kanał na raz.

Prawie 45 lat później, Instytut SETI w Mountain View w Kalifornii, zakończył swój 10-letni Projekt Phoenix. Często używając 350-metrowej anteny w Arecibo, Puerto Rico, badacze Phoenixa przeszukiwali 710 systemów gwiezdnych na 28 milionach kanałów jednocześnie w zakresie 1800-megahercowym. W sumie poszukiwania w Phoenix były 100 bilionów razy bardziej efektywne niż w Ozmie.

Prócz oszałamiającego postępu w mocy poszukiwań, pierwsze 45 lat nowoczesnego SETI przyniosło również dywersyfikację strategii poszukiwań. Projekt SERENDIP (Search for Extraterrestrial Radio Emissions from Nearby Developed Intelligent Populations) przeskanował miliardy źródeł radiowych w Drodze Mlecznej, montując odbiorniki na antenach używanych przez astronomów obserwacyjnych, w tym Arecibo. A inne grupy zwracają się do skromnych rozmiarów teleskopów optycznych w poszukiwaniu nanosekundowych błysków z obcych laserów.

Słuchanie dla E.T.

Instytut SETI rozmieszcza szereg anten i łączy je w gigantyczny „wirtualny teleskop.”

CREDIT: SETI

Wciąż nic nie słychać. Ale wtedy Phoenix, na przykład, przeskanował tylko jedną lub dwie pobliskie gwiazdy podobne do Słońca z każdych 100 milionów gwiazd. Dla tak rzadkiego próbkowania do pracy, zaawansowane, nadające cywilizacje musiałyby być obfite, lub poszukiwacze musieliby mieć dużo szczęścia.

Aby znaleźć igłę w stogu siana wielkości galaktyki, pracownicy SETI liczą na konsekwentnie wykładniczy wzrost mocy obliczeniowej, aby kontynuować przez kolejne kilka dekad. W północnej Kalifornii, Instytut SETI rozpoczął już budowę tablicy składającej się z pojedynczych 6-metrowych anten. Coraz tańsza moc obliczeniowa pozwoli w końcu połączyć 350 takich anten w „wirtualne teleskopy”, pozwalając naukowcom przeszukiwać wiele celów jednocześnie. Jeśli prawo Moore’a – mówiące o tym, że koszt obliczeń zmniejsza się o połowę co 18 miesięcy – utrzyma się przez kolejne 15 lat, pracownicy SETI planują użyć tej metody do sprawdzenia nie kilku tysięcy, ale być może kilku milionów, a nawet dziesiątek milionów gwiazd w poszukiwaniu sygnałów od obcych. Gdyby w galaktyce istniało tylko 10 000 zaawansowanych cywilizacji, to mogłyby one trafić na trop zanim nauka skończy 150 lat.

Technologia może być dostępna w nadchodzących dekadach, ale SETI będzie potrzebować pieniędzy. To nie jest łatwe zadanie w dziedzinie z tak wysokim „czynnikiem chichotu” jak SETI. Kongres USA zmusił NASA do umycia rąk od SETI w 1993 roku, po tym jak niektórzy kongresmeni wyśmiali cały pomysł wydawania federalnych pieniędzy na poszukiwanie „małych zielonych ludzików ze zniekształconymi głowami”, jak to ujął jeden z nich. Poszukiwanie kolejnego wierzchołka drzewa ewolucyjnego nadal nie jest częścią wizji NASA. Od ponad dekady SETI jest napędzane wyłącznie przez prywatne fundusze. Ale planowana przez Instytut SETI macierz o wartości 35 milionów dolarów jest tylko prototypem Square Kilometer Array, która sprawi, że te dziesiątki milionów gwiazd znajdą się w zasięgu pracowników SETI. W przeciwnym razie jeszcze przez długi czas będziemy czuć się samotni we wszechświecie.

.