Odrętwiała na śmierć: tajemnica Annie McCann

Annie McCann była 16-letnią białą kobietą z Alexandrii w Fairfax County, VA. Według wszystkich relacji była bystrą, ale chronioną nastolatką – artystyczną, inteligentną, pobożną katoliczką i ledwie obeznaną z ulicą, jej rodzice twierdzą, że „ledwie potrafiła obsługiwać telefon z klapką” i dopiero niedawno przekłuto jej uszy, które regularnie traktowała sprayem znieczulającym marki Bactine. W Halloween, 31 października 2008 roku, Annie nie nawiązała kontaktu z rodzicami po zakończeniu zajęć szkolnych, co było dla niej bardzo nietypowe. Po powrocie do domu ojciec Annie otrzymał automatyczną wiadomość telefoniczną z okręgu szkolnego, że Annie była nieobecna przez cały dzień i nawet nie przyszła rano do szkoły. Zaalarmowany, natychmiast skontaktował się z lokalną policją, która rozpoczęła śledztwo w sprawie zaginięcia.

Tragicznie, dwa dni później, 2 listopada 2008 roku, osoba pozbywająca się śmieci odkryła martwe ciało Annie rozłożone za miejskim śmietnikiem…ale nie w Aleksandrii. Śmietnik znajdował się na osiedlu Perkins Homes, które rozciągało się na kilka przecznic w Upper Fells Point, dzielnicy Baltimore o wysokiej przestępczości, oddalonej o ponad 50 mil od rodzinnego miasta Annie. W tym momencie śledztwo w sprawie McCann przeszło w ręce policji w Baltimore, która początkowo była pewna, że ma do czynienia z zabójstwem, mimo że na ciele nie było żadnych śladów urazów fizycznych. W końcu Annie nie miała żadnych znanych kontaktów w Baltimore i rzekomo ledwo mogła poruszać się z domu do szkoły i z powrotem bez zgubienia się. Policja z Baltimore była w stanie zidentyfikować szczątki dzięki czarnemu plecakowi, który został znaleziony przy jej ciele. A wśród śmieci detektywi znaleźli również inny przedmiot: pustą butelkę po sprayu Bactine, z usuniętym wieczkiem.

Kolejny ważny dowód wypłynął na powierzchnię kilka dni później, również w Baltimore. Białe Volvo Annie zostało znalezione porzucone na pobliskiej stacji benzynowej, bez bezpośrednich śladów walki. Policji udało się wydobyć z samochodu pojedynczy rozmazany odcisk palca, który szybko dopasowano do znanego w bazie danych przestępcy: miejscowego nastolatka o nazwisku Darnell Kinlaw. Podczas przesłuchania Darnell twierdził, że wraz z kilkoma przyjaciółmi znalazł Volvo z Annie w środku przez czysty przypadek i – jak to robią nastolatki – postanowił wybrać się nim na przejażdżkę po tym, jak złożył jej ciało za śmietnikiem, gdzie zostało później znalezione. Ale upierał się, że Annie była już wyraźnie martwa, kiedy natknęli się na pojazd, i konsekwentnie utrzymuje do dziś, że ani on, ani jego przyjaciele nie mieli żadnego udziału w jej zniknięciu lub śmierci.

Policjanci dokładnie przyjrzeli się pustej butelce po Bactine, którą znaleziono obok jej ciała i zauważyli coś dziwnego. Pokrywka, która nie była zakręcana, została odkręcona z niemałym wysiłkiem. Co ważniejsze, na otwartej krawędzi znaleziono DNA Ani, prawdopodobnie pochodzące z komórek nabłonka z kontaktu z jamą ustną – jednak nigdzie na butelce nie znaleziono jej odcisków palców. Po kilku tygodniach miejski lekarz sądowy opublikował oficjalne wyniki autopsji. Sposób śmierci został uznany za samobójstwo; przyczyna, ostre zatrucie bardzo specyficzną substancją… mianowicie 2-(dietyloamino)- N-(2,6-dimetylofenylo)- acetamidem, lub w prostej angielszczyźnie, lidokainą.

„Annie wypiła Bactine”, powiedział śledczy z wydziału zabójstw Baltimore Washington Post w 2009 roku. „To po prostu trucizna. Ludzie piją truciznę. To prawda, że nie możemy znaleźć drugiej takiej z Bactine. Kiedy decydują się na samobójstwo, używają tego, co jest. Chodzi o to, że sama się otruła.”

Lidokaina: jeden z aktywnych składników Bactine, powszechny środek antyseptyczny dostępny bez recepty, o którym wiadomo było, że Annie używała go do pielęgnacji swoich świeżo przekłutych uszu. Jej rodzice, co zrozumiałe, byli przerażeni werdyktem o samobójstwie. Annie nie była jednak zupełnie obca choroba psychiczna. Wkrótce po jej zaginięciu członkowie rodziny znaleźli w jej sypialni długi list napisany długopisem na kilku stronach spiralnego zeszytu w linie. W liście, napisanym własnoręcznie przez Annie zaledwie kilka dni, a może nawet godzin przed jej zniknięciem w dzielnicy Baltimore, zapewnia ona z rezygnacją: „Miałam zamiar się zabić, ale zdałam sobie sprawę, że zamiast tego mogę zacząć od nowa.”

Mimo tego niepokojącego dowodu, McCannowie upierają się, że ich córka, nawet jeśli miała skłonności samobójcze, nie miała ani motywu, ani praktycznych możliwości, by sama udać się do centrum miasta w jedynym celu, jakim było popełnienie samobójstwa. Jak była w stanie z powodzeniem pokonać długą, 50-milową drogę do miasta, biorąc pod uwagę jej brak doświadczenia za kierownicą i (co może ważniejsze)… dlaczego akurat Baltimore? Zwracają oni uwagę na fakt, że Annie wciąż miała listę rzeczy do zrobienia – w tym kilka niewinnych przypomnień o sobie, takich jak „obowiązki domowe” i „modlitwa” – nabazgraną na odwrocie dłoni, kiedy znaleziono jej ciało, co według nich nie pasuje do profilu młodej kobiety zamierzającej zakończyć własne życie. Zwracają również uwagę na wyraźny brak odcisków palców na butelce z Bactine. Jak mogła sama wypić ten płyn, nie pozostawiając odcisków? Czy Annie została w jakiś sposób zmuszona do wypicia roztworu?

W rzeczywistości rodzice Annie nie są jedynymi, którzy podnoszą możliwość nieuczciwej gry. Kierownik zakładu pogrzebowego, odpowiedzialny za przygotowania do pochówku, skontaktował się z rodziną po tym, jak zauważył na ciele Annie różne ślady, które w jego odczuciu zaprzeczały oficjalnemu raportowi z autopsji, który początkowo stwierdzał „brak oznak urazu”. Wręcz przeciwnie, dyrektorka uznała, że istnieją wyraźne dowody na to, że Annie była bita, a może nawet napastowana seksualnie. Zwłaszcza dość duży ślad na czole nastolatki wydał jej się szczególnie podejrzany. To jest zdjęcie; (ostrzeżenie, to jest zdjęcie z autopsji, chociaż nie ujawnia całej twarzy). The Baltimore ME opisał to jako „niewielkie otarcie”, podczas gdy dyrektor pogrzebowy twierdził, że wyglądało to bardziej jak duże „gęsie jajo”, prawdopodobnie wskazujące na uderzenie w głowę. Inne ślady na jej twarzy i ciele to kolejne otarcie tuż nad brwią, które zdaniem jej rodziców przypomina przypalenie papierosem, oraz tajemniczy wzór w pobliżu kostki w kształcie litery „J”. Ale nawet niezależny, wynajęty przez rodzinę lekarz medycyny sądowej uważa, że wszystkie te znaki można łatwo przypisać normalnemu zaczerwienieniu: wzorom utworzonym przez krew, gdy osiada ona w ciele po śmierci.

W listopadzie 2011 roku sprawa przybrała nieoczekiwany obrót. Darnell Kinlaw, nastolatek z Baltimore, który przyznał się do przejażdżki porzuconym Volvo Annie po wyrzuceniu jej martwego ciała, został aresztowany za zabójstwo swojej 21-letniej dziewczyny. Po wyrzuceniu jej zwłok, odjechał jej nowiutkim, cukierkowo-jabłkowym czerwonym samochodem… okoliczności, które wydawały się bardzo podobne do sprawy McCann. Miesiące po tym, jak został osądzony i skazany, rodzice Annie, być może licząc na spontaniczne przyznanie się do winy, z powodzeniem zaaranżowali rozmowę z Darnellem, która odbyła się w więzieniu, gdzie odbywał karę 30 lat pozbawienia wolności. Ale Darnell nie był w stanie zapewnić żadnego wglądu w śmierć Annie i powtórzył zasadniczo tę samą historię, którą przekazał śledczym podczas początkowego dochodzenia.

Zrozpaczeni świeżymi tropami, McCannowie w końcu wynajęli prywatnego detektywa, który przeczesał ulice Upper Fells Point, rozdając ulotki i pokazując zdjęcie Annie mieszkańcom projektów Perkins Homes i w różnych firmach w sąsiedztwie. Jego śledztwo przyniosło kolejny trop, gdy wszedł do Vaccaro’s, włoskiej piekarni słynącej z deserów (Annie najwyraźniej miała apetyt na słodycze), która znajdowała się zaledwie kilka metrów od śmietnika, w którym ją znaleziono. Zarówno kelnerka, jak i kasjerka w piekarni natychmiast rozpoznali Annie McCann na podstawie jej zdjęcia, a także przypomnieli sobie inny istotny fakt: że nie była sama. Pracownicy przypomnieli sobie, że w dniu zaginięcia Annie siedziała pijąc kawę z inną nieco starszą, zmęczoną kobietą o ciemnych włosach. Kobieta miała czarne podkrążone oczy, ukryte pod mocnym makijażem i odpryskujący „rzygowinowo-żółty” lakier do paznokci. Niestety jeszcze raz, ten trop poszedł donikąd pomimo policyjnego szkicu starszej długowłosej kobiety, który szeroko krążył po lokalnych mediach.

W końcu, sedno sprawy McCann spoczywa na raporcie toksykologicznym i złożonej naturze toksyczności lidokainy. Lek działa na poziomie subkomórkowym poprzez utrudnianie odpalania napięciowych sodowych kanałów jonowych, które przenoszą sygnały bólowe z nerwów obwodowych do ośrodkowego układu nerwowego. Chociaż niezwykłe, śmierć przez miejscowego środka przeciwbólowego nie jest unheard-of i istnieje przyzwoita ilość danych w literaturze medycznej opisujących szczególne skutki te środki znieczulające mają na organizm ludzki, gdy są spożywane w znacznych ilościach, albo miejscowo lub (pozornie, jak w przypadku Annie McCann) poprzez inne środki spożycia. -Środki znieczulające kokainę, klasa leków podobnych do kokainy, która obejmuje również nowokainę i benzokainę, są dobrze znane jako niezwykle kardiotoksyczne. LAST, czyli Local Anaesthetic Systemic Toxicity, występuje, gdy stężenie w osoczu krwi wzrośnie powyżej LD50, dawki, która jest śmiertelna u 50% pacjentów. Śmierć następuje w wyniku tego samego mechanizmu, co działanie znieczulające: poprzez uniemożliwienie depolaryzacji kanałów Na+ w mięśniu sercowym, co powoduje zaburzenie normalnego rytmu zatokowego serca.

Rodzice Annie upierają się, że pojedyncza butelka Bactine wielkości tej znalezionej przy jej szczątkach nie mogła zawierać wystarczającej ilości lidokainy, aby być śmiertelną, a w rzeczywistości rodzina McCann poszła tak daleko, aby skontaktować się z producentem produktu, firmą Bayer, która stwierdziła w oficjalnym liście, że farmakolodzy firmy „nie spodziewali się”, że butelka o pojemności 5 uncji płynnych dostarczyła tego, co mogło stanowić dawkę śmiertelną. Według literatury, LD50 dla lidokainy wynosi pomiędzy 220 a 320 mg/kg, co dla dziewczynki takiej jak Annie, która w chwili śmierci ważyła 110 funtów, czyli około 50 kg, stanowiłoby około 11 do 15 gramów, podczas gdy standardowa butelka Bactine zawiera tylko 2,5 grama środka znieczulającego. Z drugiej strony, biodostępność lidokainy – skuteczność, z jaką organizm wchłania dany lek daną drogą podania – jest znacznie wyższa w przypadku spożycia doustnego… ponad 11 razy wyższa (biodostępność doustna wynosi 35%, podczas gdy miejscowa 3%). Oznacza to, że wypijając roztwór bezpośrednio, Annie potrzebowałaby mniejszej ilości leku, aby jego stężenie w osoczu osiągnęło wartość śmiertelną. Jest też inny czynnik, który mógł przyczynić się do tego niezwykłego zgonu.

W sypialni Annie znaleziono też kilka innych odręcznych notatek…notatek, których jej rodzice początkowo nie przyznali publicznie, dopóki nie zostały ujawnione przez policję Baltimore. Annie twierdzi w nich, że w miesiącach poprzedzających jej śmierć cierpiała na depresję i anoreksję. Pisze, że „presja mnie dopadła, nie mogę już dłużej tego robić” i, co jeszcze bardziej złowieszcze (w którym rzekomo zwraca się do przyjaciółki), „moje samobójstwo nie ma nic wspólnego z tobą”. Anorexia nervosa jest również znany znacznie osłabić serce w czasie, powodując coraz bardziej poważne dysfunkcji autonomicznej, wpływając na wszystkie ważne systemy ciała, w tym układu krążenia. Na późniejszych zdjęciach Annie rzeczywiście wygląda bardzo szczupło. Czy to możliwe, że kardiotoksyczne skutki zaburzeń odżywiania i ogromna dawka lidokainy były razem wystarczające do spowodowania śmierci?

Niestety możemy nigdy nie dostać szansy zbadania tego kluczowego pytania dogłębnie. W pewnym momencie – nikt tak naprawdę nie wie dlaczego i jak – Śledczy z Baltimore ewidentnie zagubił szczątki mózgu i serca Annie, uniemożliwiając tym samym jakąkolwiek dalszą analizę kryminalistyczną lub toksykologiczną. Po prostu nigdy nie zostały zwrócone do domu pogrzebowego, gdzie jej ciało było przygotowywane do pochówku, i najwyraźniej zniknęły w eterze wraz z dyskiem twardym z komputera Annie.

Do dziś policja z Baltimore jest nieugięta, że ich pierwotny werdykt o samobójstwie pozostaje dokładny, a sprawa jest oficjalnie zamknięta. Niestety, prawie dekada pracy detektywistycznej sprawiła, że pogrążeni w żałobie rodzice Annie mają więcej pytań niż odpowiedzi – pytań typu: skoro policja mogła spartaczyć coś tak kluczowego dla sprawy… co jeszcze mogła pomylić?