Recenzja Audio-Technica M50xBT: lepsze bity
Na dwa sposoby większość ludzi po raz pierwszy słyszy nazwę Audio-Technica: albo w skojarzeniu z gramofonami Technics, albo przez nachalnego przyjaciela lub YouTubera oświecającego ich na temat słuchawek M50x. Firma Audio-Technica rozpoczęła swoją działalność w latach 60. jako producent wkładek gramofonowych – logo firmy to abstrakcja kształtu igły dotykającej płyty gramofonowej – i zawsze uważała się za dostawcę profesjonalnego sprzętu audio, który przez lata pełnił między innymi niezbyt chlubną rolę dostawcy mikrofonów do amerykańskich debat prezydenckich.
W 2007 roku Audio-Technica dokonała nieoczekiwanego przełomu w świadomości głównego nurtu dzięki skromnym słuchawkom ATH-M50. Jak zwykle w przypadku tej firmy, były one przeznaczone do zastosowań profesjonalnych, jednak ich niezniszczalna konstrukcja, przystępna cena oraz ostry, wyrazisty dźwięk zostały ciepło przyjęte przez ludzi poszukujących czegoś bardziej hi-fi niż dominujące opcje Beats. Siedem lat później, w modelu ATH-M50x, firma wprowadziła możliwość odłączenia kabla, a w tym roku – po ponad 1,8 miliona sprzedanych M50 – Audio-Technica uwolniła swój najbardziej znany produkt od przewodów, wprowadzając ATH-M50xBT.
Zachowując tę samą cenę i wygląd co poprzednicy, model M50xBT jest formą obsługi fanów. Najczęstszą prośbą użytkowników Audio-Technica były bezprzewodowe M50x, a firma starała się to osiągnąć w bardzo dosłowny sposób. Ten sam inżynier, Hiroyasu Suzuki, który opracował M50 i M50x miał za zadanie stworzyć dopasowaną wersję bezprzewodową, która będzie brzmiała tak samo jak jej przewodowi przodkowie. Jednak Suzuki i jego zespół nie do końca wywiązali się z tego zadania. Ponieważ bezprzewodowe M50xBT w rzeczywistości brzmią lepiej.
Na pierwszy rzut oka można stwierdzić, że słuchawki Audio-Technica M50xBT zostały zaprojektowane z myślą o ostrym obchodzeniu się z nimi. Są one wykonane z grubego, wytrzymałego plastiku, który jest tak gruby i pewny w dotyku, jak w przypadku bardzo wytrzymałego etui na telefon. W ich konstrukcji znajduje się tylko kilka skrawków metalu – wewnątrz pałąka i jako kontrastujące akcenty na zewnątrz – aby przełamać monotonię matowej czerni. To z pewnością nie są ładne słuchawki, choć ich industrialny wygląd ma pewną ponadczasowość i przekazuje postawę „funkcji nad formą”.
Poduszki ze sztucznej skóry są wymienne i mają rozsądny rozmiar, jednak nie są nigdzie w pobliżu tak wygodne lub dopasowane jak coś takiego jak Master & Dynamic MH40 lub wiodące w klasie 1000X M3s firmy Sony. Podczas gdy te inne słuchawki tworzą małą komorę, w której ucho może przebywać i oddychać, słuchawki Audio-Technica M50 stykają się z całym uchem. To nieuchronnie prowadzi do dyskomfortu i podrażnień podczas długich sesji odsłuchowych i nie raz zdarzyło się, że odchodziłem od słuchawek M50 z czerwonymi, gorącymi uszami. Przy starannym ustawieniu i okresowej regulacji, myślę, że te słuchawki mogą zaoferować przyzwoite dopasowanie, plus są prawdopodobnie bardziej wyrozumiałe dla osób z mniejszymi uszami. Podoba mi się ich zgrabne skupisko fizycznych przycisków sterujących na lewym pałąku, a łatwo składana konstrukcja jest przydatna. Jednak komfort zdecydowanie nie jest mocną stroną M50xBT.
Tym, co sprawia, że codziennie wracam do tych słuchawek, jest ich dźwięk. Nigdy nie byłem jedną z tych osób, które zakochały się w brzmieniu M50x. Był zbyt ostry i agresywny jak na mój gust, z metalicznym połyskiem w wysokich tonach, który nadawał muzyce nieuzasadnioną szorstkość. Nowe słuchawki Bluetooth M50s trzymają się dość blisko tej formuły, ale rozluźniają dźwięk na tyle, by był on przyjemnie żywy, a nie cierpki i rzucający się w oczy. To są teraz słuchawki, które pozwalają rozpocząć dzień od podwójnego espresso zamiast poczwórnego.
Trąbka Milesa Davisa w Sketches of Spain jest tak emocjonalna, jak powinna być, gdy słyszymy ją przez M50xBT. Gwałtowne wysokie tony w „Concierto de Aranjuez” wybrzmiewają z wyraźnym i naturalnym przekonaniem. Słuchawki te naprawdę przewyższają swoją cenę, jeśli chodzi o prezentację otaczających elementów orkiestry wokół Davisa: każdy z nich jest oddany z własną, odrębną pozycją i powietrzem do oddychania. Nina Simone jest podobnie ekspresyjna poprzez M50s, z jej „Do I Move You?” pokazując organiczną jakość słuchawek w obsłudze wokali, gitary bluesowej i figlarnej harmonijki. Barwa głosów wokalistów i instrumentów akustycznych jest konsekwentnie w punkt.
Każdy, kto obawiał się, że Audio-Technica dostroiła swoje słuchawki zbyt blisko klasycznych gatunków i muzyki, może odetchnąć z ulgą. Zmieniając gatunek na nowoczesną muzykę elektroniczną, stwierdzam, że słuchawki M50xBT dostarczają wszystkich zachwycających uderzeń basu i wobble, których wymaga tytułowa EP-ka Channel Tres. Nie są to słuchawki dla osób z deficytem basu. Nie jest to najbardziej wyrafinowana czy precyzyjna prezentacja basu, ale nie musi taka być, gdy mówimy o słuchawkach przeznaczonych do użytku w ruchu. W rzeczywistości, szczególne dostrojenie M50xBTs jest świetne dla hałaśliwych środowisk: kładzie dodatkowy nacisk na rzeczy, które są zwykle przytłumione przez zgiełk ruchliwego miasta wokół Ciebie.
Jeśli chodzi o wierność i realizm dźwięku, M50xBT plasują się komfortowo przed Beats Solo 3 i Studio 3 firmy Apple oraz, z mniejszym marginesem, wyżej niż wiodące bezprzewodowe słuchawki douszne, takie jak Sony 1000X M3, Bowers & Wilkins PX i Bang & Olufsen H9i. Musiałbyś przejść całą drogę aż do Audio-Technica DSR9BT o wartości 549 USD, aby uzyskać znacząco wyższą jakość dźwięku z pary bezprzewodowych puszek.
Od bezprzewodowych słuchawek nausznych w 2018 roku oczekuje się, że wszystkie będą miały wbudowaną aktywną redukcję szumów (NC), czyli coś, czego brakuje słuchawkom M50xBT. Pozostawia to poleganie na ich pasywnej izolacji hałasu, która jest przyzwoita: ludzie w pobliżu będą zakłócani przez twoją muzykę tylko przy naprawdę głośnych głośnościach, a będziesz w stanie zmniejszyć hałas wokół siebie, poppingując je na głowie. A jednak różnica między nimi a 1000X M3 podczas jazdy metrem jest znacząca. Z NC Sony jestem w zasadzie w swoim własnym, niezakłóconym kokonie – jeśli je założę i zamknę oczy, mogę uciec od uciążliwego tłoku. Z puszkami Audio-Technica, wciąż tam jestem, w zasięgu słuchu trąbiącego pociągu.
Kolejnym rozczarowującym pominięciem w tych słuchawkach jest brak ładowania przez USB-C. Targi IFA w Berlinie we wrześniu tego roku były decydującą ilustracją tego, że pozornie cała branża słuchawkowa ugryzła kulę USB-C i odesłała przeklęte MicroUSB do historii. Wszystko z wyjątkiem Audio-Technica, najwyraźniej, który zadebiutował swoje pierwsze prawdziwie bezprzewodowe wkładki douszne na tej wystawie, ale nie pierwsze słuchawki z USB-C. Audio-Technica twierdzi, że powodem, dla którego wciąż czekamy na nadejście tego momentu, jest fakt, że M50xBTs nie mogłyby zejść poniżej granicy 200 dolarów z USB-C na pokładzie. A z deklarowaną 40-godzinną żywotnością baterii, powinny to być słuchawki, o których ładowanie nie trzeba się martwić zbyt często.
W ciągu moich trzech tygodni testów, ładowałem słuchawki tylko dwa razy: raz na początku, a drugi raz, gdy trafiłem na ostrzeżenie o niskim poziomie baterii kilka dni temu. Audio-Technica jest optymistą ze swoim twierdzeniem o 40 godzinach pracy, ale uzyskałem znacznie ponad 20 godzin na jednym ładowaniu, nawet przy moim nawyku słuchania muzyki przy wysokich poziomach głośności.
Audio-Technica obejmuje nowoczesność naszego wieku, włączając spust asystenta głosowego na swoich słuchawkach, aktywując Siri w systemie iOS lub Google Assistant w systemie Android. Ta funkcja jest aktywowana dotykiem i jest absolutnie okropna. Musisz przytrzymać palec na lewym uchu przez małą wieczność, a następnie otrzymasz laggy odpowiedź z telefonu, jak włącza swojego asystenta. Mam wskaźnik sukcesu gdzieś około 10 procent, gdy próbuje użyć tego, i jeszcze nie byłem w stanie włączyć Asystenta Google z moim Pixel 3 zablokowany. Jaki jest sens skrótu do aktywacji asystenta, jeśli trzeba podnieść i odblokować telefon pierwszy? W tym momencie, mówiąc „OK Google” byłoby dosłownie szybciej, ze względu na opóźnienie na udanych aktywacji przez słuchawki.
Na plus strony ledger, mikrofon i wydajność bezprzewodowa Audio-Technica’s M50xBT są zarówno godne pochwały. Przeprowadziłem wiele rozmów podczas przebywania na hałaśliwej ulicy z tymi słuchawkami i we wszystkich przypadkach byłem słyszany z czystością i łatwością. Byłem również pod wrażeniem tego, jak daleko mogłem oddalić się od źródła muzyki, zachowując przy tym solidne połączenie. W szczególnie trudnym miejscu dla łączności bezprzewodowej w moim mieszkaniu, gdzie inne słuchawki Bluetooth przerywają połączenie, M50 są w stanie utrzymać prawie stały sygnał. Tylko AirPods firmy Apple były tak dobre w moich poprzednich testach.
Słuchawki M50xBT firmy Audio-Technica obsługują Bluetooth 5, AptX i AAC, i chociaż wyższe standardy jakości, takie jak AptX HD i LDAC, byłyby miłe, nie jestem przekonany, że zrobiłyby ogromną różnicę w oferowanej jakości dźwięku. Niestety, słuchawki nie akceptują połączeń z wielu urządzeń jednocześnie, więc muszę je odłączać od komputera stacjonarnego, zanim podłączę je ponownie do telefonu i na odwrót. Za każdym razem.
Prawda o tych słuchawkach, czy Audio-Technica chce to przyznać, czy nie, jest taka, że są one pełnym krokiem w górę w stosunku do M50x. M50xBT są nie tylko wygodniejsze dzięki temu, że są bezprzewodowe, ale również brzmią znacznie przyjaźniej dla ucha. Jeśli chodzi o gamę słuchawek Audio-Technica, to jest to genialny, wszechstronny upgrade, który zachowuje to, co dobre, odrzucając jednocześnie niektóre złe cechy poprzednika.
Ale na szerszym rynku bezprzewodowym, który obejmuje doskonałe słuchawki NC Sony i Bose; Bang & Olufsen i Bowers & Wilkins z uderzająco ładnymi puszkami; oraz mnogość alternatyw od takich firm jak Beyerdynamic, Sennheiser, Audeze, a nawet Grado, gwiazda M50xBTs nie świeci już tak jasno. Bezprzewodowym słuchawkom Audio-Technica po prostu brakuje wielu pożądanych cech, których brak nie może być całkowicie zamaskowany przez ich znakomity dźwięk w tej cenie.
Fotografia autorstwa Vlad Savov / The Verge
Vox Media współpracuje z partnerami. Nie mają one wpływu na treści redakcyjne, ale Vox Media może otrzymywać prowizje za produkty zakupione za pośrednictwem linków partnerskich. Aby uzyskać więcej informacji, zapoznaj się z naszą polityką etyczną.